Patrząc pod słońce, bym nie zauważył
drobnej staruszki i tego z kim przyszła.
A już na pewno nie spamiętał twarzy.
Lecz kiedy w barze siedzisz na walizkach,
gdy klucz oddany, a lot się opóźnia,
można się przyjrzeć takim parom z bliska.
Zgarbiony człowiek z łysą czaszką żółwia.
Trudno powiedzieć, czy starszy był od niej.
Skinął mi głową, jakby mnie wyróżniał.
Dotknęła wody zmarszczonej i chłodnej
w basenie, mówiąc - Lato się skończyło.
I uśmiechnęła się do mnie łagodnie.
Była w jej słowach serdeczna zażyłość.
Tak tylko bliscy mówią do człowieka,
któremu życzą szczęśliwej podróży.
Starzec wzrok podniósł i mrugnął powieką.
Trwało to ledwie sekundę, nie dłużej.
Ponownie mrugnął. I powiedział - Czekam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz