W starym za duszno. W nowym hula przeciąg.
Wiecznie zamykać i otwierać okna.
To nie mój dom. Ten nie nasłuchuje
stękania krokwi i siorbania kranów.
Temu za jedno, czemu drzwi trzaskają.
Czyj pies o świcie wyje z samotności.
Lustro nie pyta - Czemu jeszcze nie śpię.
Urwany karnisz się nie dopomina
mojej uwagi. Widać, że mu zwisa.
I ja, wzajemnie, cenię sobie dystans.
Obcy jesteśmy. Obcy widok z okna
mój, oraz na mnie. Obcy na mnie patrzą,
dla których dom ten częścią krajobrazu.
Dla nich jak szyba jestem przezroczysty.
Z czterech stron świata wracam w cztery kąty.
Odetchnę z ulgą, że "chałupa stoi".
Wniosę walizki w kolejny przymrozek.
Wyzbieram liście. Pookrywam róże.
Zostawiam dzieciom ich gościnny pokój
do posprzątania może raz do roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz