Wrony się wzbiją nad diapazon
spazmów i szlochów opętańczych.
Glina usunie się grabarzom.
Wtedy ostatni raz zatańczysz.
I rozhuśtają się emocje.
Spłoszą się konie w karawanie.
A ty na deszczu, zanim spoczniesz,
odtańczysz swój ostatni taniec.
Wystawią chybotliwą trumnę
na grawitację nieuchronną.
I umiarowią rytm nokturnem.
I rozkołyszą wiatr podzwonnym.
Parciane pasy się poplączą.
Świat zawiruje coraz dalszy.
Pomyślisz jeszcze - Niech już kończą.
Eeh!... Nigdy nie lubiłeś tańczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz