trawa zielona aż do listopada
droga nieznana do pierwszych przymrozków
głowy chryzantem czekają na ścięcie
z kosmosu widać chiński mur cmentarza
i wypełnione po brzegi śmietniki
powietrze gryzie smok ze stearyny
liście spadają nie ze swojej winy
cieniom na wietrze liściom wszystkim świętym
składam z okruchów kwiat nieśmiertelnika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz