Tę balladę wyśpiewam lirycznie.
W niej nie będzie miłości fizycznej,
która kończy się zwykle w alkowie.
To historia miłości duchowej.
Noc dogasa. Ziewają latarnie.
Lecą liście za murem cmentarnym
na kwatery Erazma i Lili,
którzy życie bez siebie przeżyli.
Odnaleźli się tutaj dopiero,
gdzie kwatera graniczy z kwaterą.
Tu samotne ich dusze dziewicze
zapłonęły uczuciem, jak znicze.
Od tej pory z grobowca Erazma
niczym mgła sączy się ektoplazma.
Tak jak z Lili nagrobka się sączy.
Żeby mogli się z sobą połączyć.
By jak mgła snuli się alejkami.
Ponad życie, nad śmierć zakochani.
Aż do chwili, gdy zbudzi się wiater
i rozwieje z powrotem do kwater.
Tam się wyśpią oddzielnie. Albowiem
to historia miłości duchowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz