kiedyś to było szczere pole
od dawna już go nie ma
aż prosi się o metaforę
moja ulica szczera
o zmierzchu budzi się szczekaniem
wychodzą psy na smyczy
znajomym suczkom na spotkanie
potem ulica milczy
w niczym nie przypomina złotej
ulicy z charakterem
gdzie ludzie darli z sobą koty
ale to było szczere
na złotej nie ma mnie od lat
wybrałem dom pod lasem
bezpieczny azyl inny świat
gdzie tylko słychać czasem
alarmy albo psy za płotem
dyskrecja tutaj w cenie
na złotej cisza była złotem
na szczerej jest milczeniem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz