przeszywa mnie mrok
ożywia siła słońca
ogrzewając krew
złote mi wszystkie
wschody i zachody
toczące ciemność
przybywa stycznia
sikorka piłuje pazurek
ręka rwie bazie
woda żywi się trzaskiem kałuży
pomimo lęku
idę
przez zimę która nie jest zimą
przez pustkę która pęka
ptasim trelem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz