Wszędzie pomarańczowe listki po tabletkach.
Niedopita herbata. Rozsypany cukier.
Zeszłoroczne krzyżówki. Jutrzejsze zakupy,
których listę sporządził w przedwczorajszych sklepach.
Na wysokości ręki znany wzór tapety.
Po drugiej stronie klamki - niezmierzona otchłań.
Nocą lasy sosnowe podchodzą pod okna.
Zakwitają paprocie. W dzień Jan Paweł święty
modli się na obrazku, za pomyślność bliskich.
Nie pamięta imienia. Rozpoznać nie umie.
Każda twarz, tak łudząco, przypomina wszystkie.
Nie poprawiam go wtedy. Próbuję zrozumieć.
Wierzę w sens oziminy wschodzącej nad rżyskiem.
I tyle mojej wiary - ile zdołam unieść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz