usypiam wentylator i otwieram okno
gaszę światła wychodzę za lampy abażur
odkładam dzienne sprawy teraz nieistotne
noc za oknem paruje jak wilgotne sukno
nawet o tym nie myślę bym zasnął od razu
wsłuchany w nokturn świerszcza i kantatę sowy
zapatrzony w firanek białe krajobrazy
bandaże rozdzierane przez księżyca pazur
nawet o tym nie myślę nie ma o tym mowy
żebym zasnął o drugiej czy nawet o czwartej
zmieniają się księżyce gasną supernowe
wypełnia się przedświtem czerń fortepianowa
niewyspany sen piaskiem sypie się do głowy
nokturn przechodzi w requiem szyby drżą Mozartem
za oknem kare konie i czarna królowa
w noc prowadzą mnie oczy szeroko otwarte
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz