A, bywa nawet, gorsze lata.
To ciemny typ, spod jasnej gwiazdy.
Ale lepszego nie znam świata.
Nie muszę mierzyć algorytmem.
Komunikuję się z nim w hercach.
Układam proste wiersze. Rytmem,
przestrajam częstotliwość serca.
Spisując z gwiazd matematykę,
ptakom taktuję loty gwarne.
Zawracam myśli z dróg donikąd.
I pokazuję język czarnej.
Jesteśmy swoim dopełnieniem.
On, przez przypadek. Ja - przez mgnienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz