Wiatr już odszedł i śnieg przestał prószyć
Nastał spokój do rana najcichszy
Dobry czas na zwierzenia i listy
Beznamiętne i wolne od wzruszeń
Płoną światy i drżą gwiazdozbiory
Tuż nad głową obłędny trwa taniec
A mój kosmos odporny jak kamień
Wyziębiony latami pokory
Jest jak jest i nie myślę już o tym
Co by było, nie w każdej minucie
Jak cię znam - miałbym tylko kłopoty
Zresztą czasu i gwiazd nie zawrócę
Wiersz ten piszę z niezmiennej tęsknoty
Z odległości stabilnej jak smutek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz