poniedziałek, 17 grudnia 2018

Stabilnie

Wiatr już odszedł i śnieg przestał prószyć 
Nastał spokój do rana najcichszy 
Dobry czas na zwierzenia i listy
Beznamiętne i wolne od wzruszeń

Płoną światy i drżą gwiazdozbiory
Tuż nad głową obłędny trwa taniec
A mój kosmos odporny jak kamień
Wyziębiony latami pokory

Jest jak jest i nie myślę już o tym
Co by było, nie w każdej minucie
Jak cię znam - miałbym tylko kłopoty

Zresztą czasu i gwiazd nie zawrócę
Wiersz ten piszę z niezmiennej tęsknoty
Z odległości stabilnej jak smutek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz