Kulturalna Kalina z Lubyczy
wie, że podczas orgazmów się krzyczy,
a co gorsze, przeklina.
Z tych powodów Kalina
ich nie miewa i sobie nie życzy.
Witam Cię miły Czytelniku w moim prywatnym zbezczelniku. Ten dziennik zabierze Cię w świat zbereźny i bezczelny. Bez trzymanki, cenzury i sensu...
Kulturalna Kalina z Lubyczy
wie, że podczas orgazmów się krzyczy,
a co gorsze, przeklina.
Z tych powodów Kalina
ich nie miewa i sobie nie życzy.
Onaniście młodemu z Pasłęka
po godzinie zmęczyła się ręka.
Będą święta niedługo.
Trzeba skończyć tą drugą.
Wytrzepanie dywanów to męka.
zachciało mi się pisać wiersze
do późnej nocy i dzień w dzień
zyskałem inną czasoprzestrzeń
nie wychodziłem na powietrze
ryzykowałem dzisiaj wiem
to była próba niedorzeczna
straciłem spokój potem sen
poezja bywa niebezpieczna
widać nie można bez powietrza
a wiersze nie są tym czym tlen
więc może lepiej się nie łudzić
i nie zawracać śpiących głów
zachciało mi się wyjść do ludzi
ani nie umiem ich obudzić
ani odzyskać swego snu
Ta fundacja to "Mazda Pisarzom."
Gala. Media. Już państwo kojarzą?
Prowadzący tę galę
przejęzycza się stale.
A pisarze? Niech sobie pomarzą.
Hipochondryczka w Hanowerze
wciąż się uskarża - Coś mnie bierze!
Wyzdrowieć nie mam szans -
A to nie coś, lecz Hans.
Domowy lekarz, mówiąc szczerze.
Kiedy Marian wstępuje do Lidla
ma dylemat, Red Bulla wziąć, czy dla
porównania Always'a.
Chciałby wrzucić na fejsa
przemyślenia, "co bardziej uskrzydla."
w kącie pokoju świerczek
pośrodku stół i krzesła
czego potrzeba jeszcze
żeby nam gwiazdka wzeszła
okno na świat się jarzy
kolędą od polsatu
co ma się jeszcze zdarzyć
na tym najlepszym z światów
opłatek zamiast chleba
dwanaście dań wigilii
czego nam jeszcze trzeba
byśmy się nie zabili
zdrowia i pomyślności
za rok daj bóg doczekać
żebyś ty w gardle ością
nie był sobie człowieku
Wesz łonowa, znudzona Mazowszem,
gdzie utknęła, ogłosić chce to wszem:
"Wzgórki mają tu gładkie.
Trudno jest o przesiadkę.
Chyba żeby ktoś z brodą, to owszem."
dzięki
niebieski dybuku fejsbuku
imperatorze krain bezsenności
za dzienne światło
w końcu grudnia
sztuczne
dzięki ci muzo
kimkolwiek jesteś
płomieniem świecy
czy miłością własną
że napisałem
nic