Będąc tu, Marian jest w Pakistanie.
Ja mu wierzę, bo jest w takim stanie
że wyjaśnia to w urdu.
Nie ma nic w tym z absurdu.
Rozmawiamy po marihuanie.
Witam Cię miły Czytelniku w moim prywatnym zbezczelniku. Ten dziennik zabierze Cię w świat zbereźny i bezczelny. Bez trzymanki, cenzury i sensu...
Będąc tu, Marian jest w Pakistanie.
Ja mu wierzę, bo jest w takim stanie
że wyjaśnia to w urdu.
Nie ma nic w tym z absurdu.
Rozmawiamy po marihuanie.
Ona mu daje rzadko, lecz w sumie
wszystko się kończy jak zwykle.
Przeprasza, mówi że nie rozumie,
jak mogła pomylić cykle.
na skrzyżowaniu dróg
starzec i młody bóg
racz prosi siwy filozof
zamienić starość na młodość
spraw memu życiu zadość
oddałbym mądrość za radość
nie chcę śmieje się bóg
nie mogę lecz gdybym mógł
teoretycznie to owszem
jednego trochę zazdroszczę
z niewymienialnych walorów
masz ty poczucie humoru
Jąkający się Jan pod Sokółką,
gdy uderzy się w palec lub w czółko,
mruczy mantrę ponurą.
Nie wyjawię wam którą.
Zdradzę tylko, że zwą go kukułką.
Inwalidzie z ulicy Kadłubka
jak na złość wykręciła się śrubka.
Nazwy ulic biskupie
są niezręczne i głupie
zatem kończę, by nie wyjść na głupka.
Rzekła żona do męża w Kadyksie -
Dzisiaj loda ci zrobię, Feliksie.
To ty umiesz, się zdumiał?
Umiem. Sam byś też umiał.
Nie mówiłam ci o termomiksie?
nie ma gór wyższych ponad wyobraźnię
pragnień zuchwalszych niż te niespełnione
zbudzony zachwyt gaśnie w okamgnieniu
ludzie się stają z wiekiem nieuważni
zimą przychodzi tak wielkie zmęczenie
że wszystko jedno co nastąpi po nas
bezrefleksyjnie czujemy się raźniej
łatwiej się godzić z tym co przeznaczone
niż regulować uderzenia tętna
to nieistotne jaki będzie koniec
niedoczytanej z przerażenia baśni
może być krótsza byle była piękna
my tam
gdzie oni przed
my po
lacy oni pis lacy
popisdzieleni my spiskiem
pomiędzy schody
bez poręczeń
brakuje nam
zaufania
do siebie nie mamy
zastrzeżeń