Wykonuję pracę, jak umiem.
Słuszność drogi potwierdza rechot.
Trudno trafić wierszem do sumień.
Wolę błaznem być, niż poetą.
W moich żyłach stygnąca limfa.
Moje serce łata na łacie.
Za wygłupy rzućcie mi tynfa,
lub dewotka niech zmówi pacierz.
Wszak wiadomo. Błazen, to głupek
i na żarty pozwala sobie.
Wieszcz by wołał - Spuścić szalupę!
Błazen spuszcza. Ale na nogę.
Pour la hec! Przecież śmiać się jest zdrowo.
Czasem trudno ze śmiechu wytrzymać.
Wieszcz wywieszczyłby górę lodową.
Błazen nie. Wie, że zmienił się klimat.
Błaznowanie jest w sumie łatwe.
Trzeba mówić na jednym oddechu -
Idzie fala. Nie mamy tratwy.
Niezły żart. Można umrzeć ze śmiechu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz