Kiedym pożegnał Salamankę
Suv uniósł mnie do Alentejo
W zapadłą wieś
Gospodarz domu był artystą
Piliśmy wino do kolacji
Aż przyszła noc
Za placem lampy elektrycznej
Kiedy już pęcherz doznał ulgi
Podniosłem wzrok
Zawirowało planetarium
Kościoły farby słów refreny
Pojąłem że
W zamieci gwiazd te nasze gadki
O zaludnionych peryferiach
Nie znaczą nic
Jedno jest światło pulsujące
Tętno dla ludzi i kamieni
Jest jeden rytm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz