był sobie pewien poeta
był sobie no bo dla kogo
dla ludzi nie był niestety
więc głowę zawracał bogu
modlił się - uczyń mnie wieszczem
spraw bym na ugór spękany
wiosną gwałtownym spadł deszczem
ale bóg inne miał plany
siąpiącą mżawkę miast burzy
spuścił poecie na głowę
więc się się poeta zachmurzył
jak niebo listopadowe
zawołał - panie to chociaż
lirycznym obdarz mnie smutkiem
niech mnie dziewczyna pokocha
namiętnie choćby na krótko
dziewczyna wyszła naprzeciw
i szła ku niemu wilgotna
ale on nie chciał mieć dzieci
więc niepotrzebnie przemokła
za trzecim razem do siebie
żeby tak mieć spokój ducha
i zaklął pewien poeta
pewien, że nikt go nie słucha
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz