Na tyłach domu stary ogród.
Ktoś go założył i wyjechał
w nieplanowaną długą podróż.
Ponad cierpliwość ogród czeka.
I rzedną liście oleandrom.
Na kwintę spuszcza nos smolinos.
Wyschnięte konwie rdzą się karmią.
I coraz dziksze dzikie wino
pożera trejaż i altanę
schodząc w rozłogi jeżyn cierpkich.
Ciernie się płożą pod łopianem.
I ponad ciernie ogród cierpi.
Ogród miłości zaniedbanej.
Odczarowany przez nas ogród.
Ogród w powoje zaplątany.
Ogród skazany na niepowrót.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz