Co tam u ciebie słychać. Kiedy cię zobaczę?
Wspominałem nasz spacer w Żelazowej Woli
jesienią. Tutaj lato. Zero melancholii.
Nawet sny zawracają z drogi na Sochaczew.
Byłem w barze przy plaży. Zaśpiewali fado.
Nie uwierzysz jak blisko im do Fryderyka.
Jaka wschodnia tęsknota w tych Portugalczykach.
Musiałabyś posłuchać. Jeśli możesz, zadzwoń.
Z klifu widzę horyzont. Słońce kończy pracę.
Układa się w pościeli morelowej barwy.
Co u ciebie, córeczko? Z mego końca świata
odrywają się chmury kursem Santa Marii.
Ta pierwsza jak preludium deszczowe powraca.
Zmywając z piasku ślady bosych stóp Cesarii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz