Wykiełkowało. Dojrzewało w cieple.
Tymczasem język wyewoluował,
niespodziewaną owulacją słowa.
Złe metafory zaczęły się pieklić.
Bo wystarczyło, że słów dojrzewanie,
znalazło ujście po trudnym okresie,
banalnych wyznań i pierwszych uniesień,
żeby nazwała go skończonym draniem.
Wtedy pomyślał, że wszystko spieprzyła.
Że jest skończoną cipą staroświecką.
A przecież nie chcą, żeby się skończyło.
Teraz z obawy, żeby nie uciekło,
on nie wypowie przy niej słowa "miłość".
Ona nie powie przy nim słowa "dziecko" .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz