To był wypadek. Nie ma kogo winić.
Wpadli na siebie. Nic się nie poradzi.
Czasem tak bywa. Nie oni jedyni,
którym prócz czasu brakło wyobraźni.
Biomet był w normie i dobra widoczność.
Może to właśnie ich czujność uśpiło.
I do niczego właściwie nie doszło.
A przecież mogła się wydarzyć miłość.
Lecz tylko przeszli przez siebie powietrzem.
Banalnym "sorry" i "uważać proszę".
Jemu się zjeżył do niej włos na swetrze.
Jej za nim oczko puściło w pończosze.
Cóż może taka garderoba wiedzieć.
Rozkojarzeni wyszli bez obrażeń.
To był przypadek, że wpadli na siebie.
W nieświadomości, że ich los kojarzył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz