Dzień się chylił już ku wieczorowi,
gdy ktoś ostro zapukał w drzwi sieni.
Pomyślałem - zapewne jehowi,
aż tu patrzę - a to suwereni.
Matka Boska, Jan Bosek z siłowni
z byczym karkiem, do tego pan z gminy.
"My tu wpadlim na chwilkę dosłownie.
Hymn zanucim i już wychodzimy.
Pomyślelim - tradycje najstarsze
trzeba z panem sąsiadem odnowić.
Nasza gmina za mała na marsze.
Przyszlim panu pochodzić w stołowym."
I, raz dwa trzy, dokoła jadalni,
potykając się w marszu o sprzęty.
W kwestii hymnu też wyszło fatalnie.
Z gminy gość - "Powstań ludu wyklęty..."
Matka Boska - "Pod Twoją obronę",
na co kark - "Z ziemi wolskiej do włoskiej".
Pouczyli, że biało - czerwoną,
mam wywiesić przed drzwiami i poszli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz