Taka rzecz się zdarzyła w restauracji w Świecku
tuż przy moście granicznym nieopodal rzeki.
Pewien Grek chciał zamówić tam rybę po grecku,
ale kelner niestety nie rozumiał greki.
Przy sąsiednim stoliku Turek, Włoch i Anglik.
Turek w kontrze do Greka, więc milczy jak trusia.
Mógłby coś po turecku, ale tylko usiadł.
Włoch (był z Rzymu) się zżyma. Anglika czas nagli.
Kelner Greka po polsku naprowadza słownie,
że może by skorzystał z pomocy Anglika.
W międzyczasie ten Anglik po angielsku znika
po czym z typową flegmą zjawia się ponownie.
Sytuacja niezręczna. Włoch włochy rwie z głowy.
Turek zdrętwiał. Zbyt długo po turecku siedział.
Wreszcie kelner z mimiki, no bo nie z rozmowy
domyślił się, że ryba i idzie po śledzia.
Po żydowsku, rzecz jasna. Niosąc danie cmoka,
przynosi pejsachówkę, by gości pogodzić.
Lokal całkiem zwyczajny na pierwszy rzut oka.
Tylko kelner jest dziwny. Po żydowsku chodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz