Że biały, że po wojnie - szczęśliwy traf.
Że mogłoby być lepiej - cóż... starałem się.
Że będę potępiony - wiem.
Był czas, że miałem wpływ na parę spraw
i twardą dupę wystawiałem na populizm.
Nie oczekuję za to braw.
Ani nie liczę, że mnie ktoś przytuli.
Przepraszam braci starszych i tych mniejszych.
Matki i siostry, których gniew rozumiem.
Wstyd mi za przeszły czas i teraźniejszy.
Za strach. Za ból. Zlodowacenie sumień.
Wrzucam do puszek. Wypatruję tęczy.
Można się zmęczyć.
Jak wielu z was, pochylam kark pod stresem
i w pierś się biję za grzechy ludzkości.
Jestem jak wy, społecznym marginesem.
Innym. Bez prawa do praw dla mniejszości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz