I opowiedzieć o tym nie mam komu.
Może przeczytasz kiedyś moje wiersze.
To było w maju. Siąpił ciepły deszczyk
na wczesne liście i kwiaty poziomek,
gdy zobaczyłem ciebie po raz pierwszy.
Było to latem. A niesforny wietrzyk
uniósł sukienkę spojrzeniem spłoszonym.
Może przeczytasz o tym w moim wierszu.
To był październik. Trwał już sezon grzewczy.
W kawiarni piłaś kawę z cynamonem.
Znów zobaczyłem ciebie po raz pierwszy.
Teraz jest zima. Śnieg wisi w powietrzu.
Dzieci dorosły. Wyjechały z domu.
Mam sporo czasu, żeby pisać wiersze.
Widzę cię wszędzie. W autobusie. W metrze.
Ale się zwierzyć z tego nie mam komu.
Wczoraj. I dzisiaj. I znów po raz pierwszy.
Możesz przeczytać o tym w moim wierszu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz