popiołami schną ogniska
jesień je rozgarnia
coraz niżej nad ścierniskiem
oczy nocy czarnej
z miriadami skrzących źrenic
słońc które pogasły
nad niebieskim pyłkiem ziemi
i księżycem jasnym
księżyc świeci jak potrafi
od zmierzchu do świtu
w nosie ma selenografię,
że światłem odbitym
że jeżeli zniknie słońce
to za minut osiem
jego blask się również skończy
co nam po kosmosie
cztery trzy dwa drgania Hertza
zanim zgaśnie jedno
zanim mróz wypali serce
i nastanie ciemność
zadziwimy oczy czarne
poparzymy usta
przytul się nim świat zagarnie
lodowata pustka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz