W przewidywaniu jutrzejszych przymrozków
ściąłem w ogrodzie purpurową różę.
Pragnąc jej piękna dla siebie na dłużej,
stałem się katem i wyrokiem boskim.
Obmyłem rosą pokrwawione ręce.
Czerwone krople rozsiały się wszędzie.
Następnej wiosny... nie, wiosny nie będzie.
Jest martwa róża w wazonie. Nic więcej.
Już wszystko jedno, czy zimno ją zetnie,
czy przez korzenie krew z kwiatem się złączy.
Mało ją bawią poetyczne brednie.
Przyznam, że mężnie walczyła do końca.
Nie znając mrozu, uschła niepotrzebnie.
Ślad zadrapania szkarłatem się sączy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz