nie wszystko dzieli się na trzy
dziesięć przykazań cztery kąty
dwa krańce stołu koniec lata
mnożyłem słowa w nieskończoność
głos podnosiłem do potęgi
stawiałem stopy za nawiasem
w ślepych uliczkach zawracałem
w kierunku prawdopodobieństwa
z szansą spełnienia równą zeru
każde z nas było liczbą pierwszą
dzieliliśmy podwójne życie
kiedyś przez siebie dziś przez jeden
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz