niedziela, 22 stycznia 2017

Alternatywa

Szolem alejchem, mądry Rebe!
Wybacz, że drzemkę ci przerywam.
Mam takie słowo, które nie wiem.
Nazywa się "alternatywa".

Znasz mnie. Ja jestem biedny Żyd,
z jedną jarmułką i chałatem.
Lecz przed córkami mnie jest wstyd,
że takiej rzeczy nie wie tate.

Dobrze, że ty mnie pytasz, Szlomo,
bo wyraz obcy jest w zasadzie.
Jak coś do końca nie wiadomo,
można objaśnić na przykładzie.

Załóżmy, jesteś nędzny tragarz.
Ciebie jest nie stać na nic wcale.
Ty nawet w Paschę nie dojadasz
i żyć się tobie nie chce, ale

przypuśćmy, groszy masz niewiele,
troszeczkę słomy i nic więcej,
lecz  zakupiłeś u Rachele
na targu jajka dwa kurzęcze.

Ty ich nie zjadasz. Opatulasz
i z tego posag masz dla córek.
Za chwilę kogut, potem kura,
a po pół roku masz sto kurek.

Ciebie dobrobyt czeka wszelki!
Ty już za moment jesteś hrabia!
Aż raz przychodzi powódź wielki
i zmywa tobie cały nabiał.

Co zrobić... Tak na świecie bywa.
Los nam przynosi różne smaczki.
I tu jest ta "alternatywa"...
Kaczki! Ty zainwestuj w kaczki.



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz