Raz pewna kurwa w Nieporęcie
wypadła z drogi na zakręcie.
Nie dość, że curva kurwie
jak mówią - łba nie urwie,
to jeszcze dopomoże w rencie!
Witam Cię miły Czytelniku w moim prywatnym zbezczelniku. Ten dziennik zabierze Cię w świat zbereźny i bezczelny. Bez trzymanki, cenzury i sensu...
Raz pewna kurwa w Nieporęcie
wypadła z drogi na zakręcie.
Nie dość, że curva kurwie
jak mówią - łba nie urwie,
to jeszcze dopomoże w rencie!
ludziom potrzebny jest horyzont
ludzie chcą wierzyć gdy nie widzą
że tam coś jest za widnokresem ...
być może kiedyś moje wiersze
będziesz czytała przed zaśnięciem
zastanawiając się gdzie jestem
widzisz to miejsce połączone
błękitną linią gdzie ocean
zlewa się w jedno z nieboskłonem
widzisz wyraźnie? tam mnie nie ma
czy będę sam się zastanawiam
dziś jestem w kropce którą stawiam.
chcę wierzyć jeśli o to pytasz
że będę tam gdzie wiersz przeczytasz
Taki twardziel jest w gminie Krościenko,
który jaja spożywa na miękko.
Zanim włoży do wrzątku
siada z nimi gdzieś w kątku
i pociesza łagodną piosenką.
Przemierzyła Anusia Syberię
odwiedzając handlowe galerie.
W końcu rzekła - Obleci!
Rucha, grzeje i świeci.
Idealny wręcz chuj na baterie.
Onanista jest sprytny w Nairobi
który gdy się do seksu sposobi,
to na dłoni swej siada.
Gdy jest drętwa - powiada -
mam wrażenie, że ktoś mi to robi.
kryzys nie zaczął się wczoraj tlił się
od dawna nie chcieliśmy go widzieć
teraz przybrał rozmiary pandemii
głód karmi się wojną burzą pokój
aż w końcu znajdą nas nieznanych
sprawców wierszy o kainie i ablu
ponieważ zawsze gdy sprawy idą źle
muszą znaleźć się jacyś w(inni)
mój przyjacielu wiem że zmarłeś
ślady się jeszcze nie zatarły
rozeszliśmy się po pogrzebie
ty w nowe światy ja do siebie
w domu nalałem dwa koniaki
jeden francuski byle jaki
drugi domowy na karmelu
i zatęskniłem przyjacielu
myślę że ze mną się napijesz
martwi nie piją ty wciąż żyjesz
będziemy pić za słowne żarty
jeśli nie przyjdziesz to mnie zmartwisz
Janusz technikum kończył w Żalnie.
Tam się rozwinął manualnie.
W szkole nieczynną miał łazienkę.
Załatwiał się na własną rękę.
To tylko plotki, naturalnie.
Pan Janusz zwiedzał Wejherowo
i barze upadł tak pechowo,
że przespał nockę na brizolu.
Podobno był po alkoholu.
Nic więcej nie wiem, daję słowo.
Kiedyś pan Janusz w gminie Kałów
włożył skarpetki do sandałów
co nagrodzili ludzie gminni
brawami, gdyż nie byli inni.
To tyle z gminnych wiem annałów.
Podczas sikania na Giewoncie
do krzyża mu przymarzło prącie.
Widząc, że Janusz traci ducha
Grażyna rzekła, że odchucha.
Nic więcej nie wiem, więc nie dzwońcie.
Pan Janusz będąc w Hindukuszu
zimą nabawił się kokluszu.
Z tego powodu bardzo charczał,
ale ten charkot nie wystarczał.
Tyle ode mnie o Januszu.
Był gdzieś przystanek w gminie Walim,
ale go z kumplem przejechalim.
Przespalim "Walim na żądanie"
na którym wyszły wszystkie panie
i teraz sami sobie walim.
Żył poeta klasyczny w Dublinie
co pośladki miał wielkie, jak dynie.
Oczywiście z tej dupy
nie gotował on zupy.
Do porównań używał jedynie.