Entomolog z miasteczka Krościenko
rzekł - Badanie płci nie jest udręką
u świetlików, bo nieco
różnią się. Te co świecą
to samiczki. Samczyki zaś ręką.
Witam Cię miły Czytelniku w moim prywatnym zbezczelniku. Ten dziennik zabierze Cię w świat zbereźny i bezczelny. Bez trzymanki, cenzury i sensu...
Entomolog z miasteczka Krościenko
rzekł - Badanie płci nie jest udręką
u świetlików, bo nieco
różnią się. Te co świecą
to samiczki. Samczyki zaś ręką.
Kapelmajster bezdzietny znad Łyny
zawsze chciał powiększenia rodziny
o co najmniej pareczkę.
Dziś się wzrusza troszeczkę
gdy na scenie są dwa klawesyny.
Sekutnicy z ulicy Minerwy
rzekł małżonek - Się złościsz bez przerwy.
Doświadczenie dowodzi,
że piękności złość szkodzi,
a ty nie masz już żadnej rezerwy.
spójrz to jest drzewo sięgające chmury
odmierzające czas żywicznym tętnem
kwiatem owocem listowia purpurą
czy to nie piękne?
przypatrz się nocy czy to gwiazda spadła
czy galaktyka utkana z fotonów
mówisz to tylko migotanie świata
po co to komu
zamykasz oczy na światło księżyca
w dzień okulary masz przeciwsłoneczne
a przecież mógłbyś dziwić się zachwycać
nie po to jesteś?
pośród posągów z alabastru
krąży poeta zadumany
wsłuchany w cichy szmer fontanny
i zapamiętać chce ten nastrój
by go odtworzyć w swoim czasie
z poszeptu kropel stworzyć puentę
suity na instrumenty dęte
którą usłyszą na parnasie
tam będzie hymnem i hosanną
krynicą zdrojem rozlewiskiem
burzową chmurą mgłą poranną
poeta pragnie zawrzeć wszystko
w wierszu być kroplą i fontanną
tak się zostaje wodotryskiem
Jest taki pasterz pod Sępólnem
który ma myśli niepotulne.
I gdy mówić zaczyna:
"Wymię ojca i syna..."
Wątpi - Serio? Jedno i wspólne???
Lamę z lamą myliła wciąż w Limie
wielbicielka andyjskich lam, w imię
zdrowia mleko ssąc z lamy.
Lamy zdaniem tu mamy
qui pro quo, gdyż nie było to wymię.
mam problem
z wirtualnym światem
dzisiaj zniknąłem
kilku przypadkowych znajomych
za faszyzm
rzecz w tym
że to nie działa
znikam
a problem narasta
wyłuskany ze snu
odsłaniam szare okno
czytam z tętna budzika
dokładniej niż w okularach do dali
gdzieś krzyczą żurawie
nad dachem
wietrzą się chmury
wyraźniej słyszę niż
kiedyś
miałem lepszy
słuch
Ciepło wspominam wuja Romana.
Wuj się urodził w znaku barana
i jakby tego mało mu było
brał na barana ciotkę otyłą.
Kiedy spadała, rzucał się do stóp
z okrzykiem - Wybacz, pękł mi kręgosłup!
Wszystko co robił było dla zgrywy.
Kochany wujek! Baran prawdziwy.