Lat miałem pięć, a może siedem.
Ach, jak zawodna pamięć ludzka!
Jak jej na imię było - nie wiem.
Pamiętam tylko, że Bogucka.
Z Bogucką mnie łączyły sprawki
i uniesienia nienazwane.
Wspólne wyprawy nad sadzawkę,
za internatem przedszkolanek.
Zgodne milczenie o poranku
i plucie na zieloną rzęsę,
gdzie wygrzewały się kijanki.
Malutkie, jak dziecięce szczęście.
Nasz świat wyglądał, jak obrazek
z pięknej historii hollywoodzkiej.
I nagle plusk! Panika ważek.
Na wodzie kręgi po Boguckiej.
Ja, za Bogucką, plum! W płaszczyku.
A potem zapalenie płucka.
Dziś opisałem to w haiku.
Tak mnie natchnęła ta Bogucka.
***
sadzawka
plusk Boguckiej
płoszy kijanki
***
Że to nie Basho? Że nie w kucki?
Nie wiem. Odsyłam do Boguckiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz