zbudowałem z niczego na pamięć
tak niedawno zwyczajne kochanie
w twoje oczy błyszczące najjaśniej
stół wstawiłem i krzeseł dwanaście
żeby było na posiad w wigilię
drzwi otwarte i okna wstawiłem
przyszły wnuki zakwitły firanki
pospłacały się raty do banku
dzisiaj bliscy daleko daleko
pochowani jak sen pod powieką
nasze dzieci u siebie na swoim
wysprzątane wietrzone pokoje
coraz trudniej odnaleźć się w mroku
na pokojach niepokój niepokój
idzie zima pająki się garną
dzień truchleje milczenie się karmi
panie boże co jesz wśród aniołów
nie zapraszaj nam pustki do stołu
daj na drogę choć świerszcza z muzyką
nim pójdziemy donikąd donikąd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz