opatrzyłem okno
gapiąc się w ranne pantofle
siedzę na brzegu łóżka
w ogrodzie oczko spod rzęsy
odbija twój mały wóz
znikający za rogiem księżyca
między w pół do czwartej
a piątą klepką
utykam tykanie deszczu
nim się rozpadnę w krople
poszukam oparcia
w krześle
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz