Pośrodku nocy, w niebieskim poświcie
Przyśniłem Boga daleko od ludzi.
Tak realnego, że się w śnie obudził
Pragnąc śmiertelnym wynagrodzić życie.
Judasz otrzymał odpuszczenie srebra.
Kolejno wszystkim winy przeważono.
Cnotliwym mężom i niewiernym żonom.
Temu co dawał i temu co nie brał.
Faryzeuszom, którzy w puste dłonie
Klaskali Panu z należnym przejęciem
Zagrała cisza aż po świata koniec.
Ustały deszcze. Rozbłysnęły tęcze.
Czerwoną kropką polny mak zapłonął
Wśród pustych kłosów gotowych na ścięcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz